Miłość w czasach wojny domowej

Jeżeli warto, to dla kilku scen i bohatera o wciągającej urodzie, może dla zimy w Montrealu? Ale ja chciałem obejrzeć film a nie naćpać się. Brakuje fabuły i zakończenia. Jak ktoś mi powie, że to w filmie jest "otwarte" i "artystyczne", wyśmieję. W połowie cały obiecujący zamysł zamienia się w monotonne ćpanie i tak już zostaje do końca. O tym, że uzależnienie polega na koncentracji życia wokół zażywania i niszczy wszystkie więzi mogę dowiedzieć się z podręczników. Nie potrzeba mi do tego kanadyjskiego kina.

Stracić głowę

Dla kogoś, kto lubi relacje dorosły facet - nastolatek, rewelacja. Tak inteligentnie opowiedziane zagadki eksploatacji, dojrzałość-młodość, fascynacja przekraczaniem granic. W końcu pytanie, dokąd prowadzi zakochanie, jeśli traktuje się je totalnie. Narkotyki i wizje to niewątpliwie tylko symbol. "Na co ci ta chemia?" Chemia miłości, oddania się, przynależenia do silniejszego ukochanego. A ze strony dojrzałego mężczyzny kapitalnie pokazany problem bezradności, siłacz, dominator, któremu grozi deportacja uparcie pyta młodego o zaufanie.

Płynące wieżowce

Może zbyt wiele sobie obiecywałem. Rzeczywiście pierwszy polski bezpośrednio i cały o miłości i pożądaniu chłopaka do chłopaka. Ok. Ale we mnie ten film nie drga, prawie nic nie zostawił! O dźwięku i szczękościskach już było w komentach. A dlaczego, jeżeli on jest polski, to ja tam nie widziałem Polski? "Biedne" mieszkanie Kuby w bloku (?) wygląda jak studio lub apartament! Ciulska maniera polskiego filmowca, który musi upiększyć rzeczywistość. Zakochanie się chłopaków - wdzięczny wątek.

Cena miłości

Rewelacja dla mnie. Opis wprowadzający oczywiście idiotyczny. To jest głęboki, mądry, świetnie nakręcony kawał dobrego i ambitnego kina. Męska prostytutka i geje są tylko pretekstem do uniwersalnej opowieści. M.in. o tym, jak mało wiemy o sobie i jak głupio przez tę nieświadomość żyjemy tracąc sekundę za sekundą. W klimacie, oprawie, postaciach wybitnie angielski, ironicznie pogodny, inteligentny, niemalże szekspirowski.

Prawda

Film spoko, wciąga. Niechęć do twarzy starszego z kochanków też jakoś udało się zdławić. Ale nienawidzę idiotycznej maniery dorabiania pseudotajemniczych zakończeń. Kompletna katastrofa całkiem zgrabnego scenariusza objawiła się tym, że nie umiejąc logicznie zakończyć opowieści scenarzysta na siłę zaczyna gmatwać, sugerować głębię i otwartą kompozycję tam, gdzie potrzeba wyłącznie kropki. To jest durne i niemal dyskwalifikuje całość, bo nie po to 1,5 godz. siedzę przed ekranem, żeby mnie na końcu robiono w balona.

W ciemno

Świetny. Choć w oglądzie sprawy palestyńskiej trochę przeszkadza mi nadmiernie izraelska perspektywa, ale w końcu to izraelski film. Nie jest np. prawdopodobne, by w Ramallah brat zastrzelił brata z tego powodu, że jest gejem. Wyrzucenie syna przez matkę z domu po krótkiej rozmowie - równie mało możliwe. Niemniej gęstość całej pułapki z arabską homofobią i cyniczną izraelską SB robi wrażenie. Niemal szok, ile jeszcze jest takich miejsc na świecie, gdzie jedyną szansą na miłość i godność jest ucieczka w nieznane do Europy lub USA.

Mixed Kebab

Ciekawy film i niegłupi. Stosunki klanowe jak klatka, z której nie ma dobrej ucieczki. Pięknie pokazano, jak "tureckość" więzi samego Brama, który może intelektualnie przyznawać sobie wolność, ale nie potrafi poczuć się wolny.

Pięć tańców

Tańczą chłopcy nadzwyczajnie, ale poza tym tańcem w filmie nic więcej mnie nie zachwyciło. Akcja, dramaturgia, napięcia - żadne.

Paragraf 175

Dokument obowiązkowy. Chwyta, zadziera, zawstydza, dziwi i trwoży. Ale tak było i musimy sobie z faktami poradzić. Jak? Niestety autorowi tego dokumentu nie potrafię zaufać do końca. Dziwne, że sami sędziwi bohaterowie żywią chyba podobne do niego uczucia. Dlaczego? Po pierwsze jest ciotowaty i ta jego cecha niepotrzebnie ustawia cały obraz. Dużo emfazy, mało dokumentacji. Dla mnie osobiście punktem wyjścia podobnej opowieści mogłoby stać się szokujące odkrycie: otóż według archiwów KL Auchwitz w całej historii obozu zarejestrowano TYLKO 48 więźniów z rosa Dreieck na 200 tys.

Morgan

Fajny, pozytywny, niegłupi film dla wątpiących. Trochę może poglądowa ta lekcja przyspieszonego dojrzewania do związku z drugim człowiekiem, ale jak się ogląda! Bardzo ciekawe typy bohaterów: sympatyczny, charakterystycznie po gejowsku miękko-twardy wózkarz i naturalnie męski, spolegliwy blokers. Podobało mi się, że autentyczne te charaktery, blisko prawdy, bez stereotypów i przerysowań. Takie proste, uczciwe cieniowanie postaci, gdzie nawet pewien rodzaj brzydoty i krzywizny potrafią być uwodzicielskie. Seksualnie pobudzający chropowaty głos kochanka.

Solo

Można tu widzieć zaawansowaną etiudę aktorską pt. odgrywamy skrajne role. Ale film ma swoją głębię. Np. taki klucz: miłość gejów jako walka dwóch egoizmów, żerowisko. Odrobina altruizmu, uczciwości i już jesteś ofiarą. Ten, kto przetrwa musi być nieludzkim draniem, ale bierze wszystko.
Poza tym przepięknie pokazane pragnienie bliskości i zaufania na oceanie obcych sobie i samotnych ludzi. "Ucieknijmy tam, gdzie nikt nas nie zna". No, bo tylko tam da się uwierzyć, że my się kochamy. Niestety, za dobrze się znamy, żeby uwierzyć w tę miłość. Smutne, ale bardzo ciekawe.

Siła przyciągania

Rzeczywiście ma wiele z Brokeback Mountain, chociaż mniej romantycznie narysowane. Za to może ciut prawdziwiej, więc i beznadziejniej. Rola partnerki wymyślona tak, że można się zdziwić, po co facet przeżywa jakiekolwiek rozterki. Nie odczułem, że ta kobieta go kocha. Natomiast miłość facetów - jak dla mnie - zbyt germańska. Szkoda, ale koturnowo, monumentalnie, z nieodzownym seksem-gwałtem na sucho i na stojaka w deszczu. Nie, tak się to nie odbywa. Tak mogą się pieprzyć i kochać gladiatorzy for Jupiters cock w serialu o Spartakusie, nie w życiu.