Od początku do końca
/
Do Começo ao Fim
Od początku do końca
/
Do Começo ao Fim
- historia prawdziwej, czystej miłości
- wspaniałe zdjęcia z zapierającymi dech widokami
- przystojni brazylijscy aktorzy
Dlaczego warto obejrzeć
Opis
Historia bezwarunkowej, czystej i pięknej miłości między dwoma przyrodnimi braćmi Francisco i Thomásem. Rozgrywająca się w Rio de Janeiro akcja filmu pokazuje życie obu braci dorastających wspólnie w kochającej rodzinie. Kiedy osiągają pełnoletność, odkrywają, że miłość braterska, to nie jedyny rodzaj uczucia, który stanowi o ich nierozerwalnej więzi...
Komentarze
Wart obejrzenia, widziałem dawno temu na cda.
Najpiękniejszy film!
Bardzo !!!
Tak,inny niż wszystkie.
Też go już widziałem, ale chętnie obejrzę jeszcze raz. Urocza bajka . Przekraczanie tabu? W wypadku par LGBT nie ma to takiej siły rażenia jak wśród par hetero, bo potomstwa i tak nie będzie. Ale i w kulturze heteryckiej się ono zdarzało (Leopardi, Visconti u nas Stanisław i Anna Oświęcimowie Karłowicza). Jak to w bajce, katharsis nie będzie, tylko miły nastrój.
Bardzo mi się podobało, dawno temu widziałem, ale chętnie powtórzę seans.
Czyste uczucie
musze zadac topytanie bomnie meczy o 3 filmy czemu ognistego ptaka niema na outfilm my dwie i wielka wolnosc troche todzine ze filmy tongriro sa na innych pltfomach vod anie na outfilm akurat mydwie widzalm na ale kino aletedwa beda naoutfilm czy czy uzytkoniki ktory placi abonamet dla tongrio outflm bedzie musil ddotkowa zaplcic by tedwa filmy gdzis indzej objrzec co akurat mnie osobiscie dzii bo flmy tongrio poninny byc na outfilm
Temat kontrowersyjny ale mógł być ciekawy. Tutaj sama historia spłycona, prosta i praktycznie o niczym. Nawet temat zazdrości jest tu tylko wypowiedziany ale zabrakło większych emocji, spięć, energii. Dość powierzchowny a psychologii postaci praktycznie nie ma. Tu wszyscy są do siebie podobni.
Na koniec dorzucę, że wiersz "Oda do odbytu" przelała czarę goryczy i nie pozwala brać na serio filmu. Moja ocena 2/10
Jeszcze raz ja. Tym razem a propos poprzedniego komentarza. Dlaczego my, geje, oglądamy takie filmy i czego od nich oczekujemy? Wiwisekscji a la Dostojewski? Wolne żarty. Kobiety hetero (a i wielu takich mężczyzn, ale ci się wolą z tym nie obnosić) czytają i oglądają tradycyjne romanse, żeby sobie naprostować wywichnięte przaśną codziennością emocje, a niechby i łzawym unhappy endem. Gay, który na co dzień i co chwila doznaje wszelkich takich wywichnięć, potrzebuje fabuły doszlachetniającej jego marną egzystencję - na miarę znanych powszechnie heteryckich narracji. I lepiej z happy endem. Bo nieszczęścia ma dość w swojej codzienności. W tym filmie - wiem, że nie ma co go rozpatrywać jako dzieło sztuki, mamy i aluzje do Platońskiej teorii połówek, i romantyczną miłość idealną - wyzbytą z codziennej przaśności (jej scenerią jest zamożna i ewidentnie tolerancyjna rodzina latynoamerykańska, co tam na pewno nie jest regułą), protagoniści są śliczni, happy ending jest czasowo zawieszony - żeby nie było zbyt słodko. Czego chcieć więcej? Mnie się ten film kolejny raz spodobał i na pewno do niego wrócę jako do źródła wymarzonego optymizmu (a niechby i kiczowatego), gdy mi znowu nastroje opadną. Czego i Wam życzę.
Film fajny, polecam
Jeszcze raz zobaczyłem. Zdania nie zmieniłem. Polecam jednak tym razem czułą bohaterów pierwszą rozmowę w łóżku. Po. Nie cuchnie wam zatęchłym patriarchatem? A ta późniejsza, którą ktoś poprzednio nazwał "odą do odbytu" (nie uwierzę, że przedtem nie rajcował się skrajnym analem), to wszak nieśmiały krok gejowskiej seksualności ku uniwersalnej kulturze. Bo czym ma się różnić męskie opiewanie damskiego biustu, tudzież waginy (co mainstreamowa kultura już dawno łyknęła), od analogicznej u kobiet, a i u gejów fascynacji męskim podbrzuszem i pośladkami? I amen.
Bardzo fajny film.
Nuda, nuda, nuda. Tu nie ma czego oglądać, nie ma nad czym się zastanawiać i rozmyślać. Kolejny gniot.
bardzo słaby film to mało powiedziane, chała, szmira kicz, wszystko drewniane, szkoda komentarza, dałem się nabrać na tę ocenę, nie pierwszy raz
Sympatyczny film.
Szkoda, że z Biancą nie wyszło, byłoby miłe urozmaicenie.
Jeszcze raz wróciłem do filmu. Wiem, o co chodzi. Bo chodzi o miłość absolutną, czyli wiecznie absolutną. Wiem - to tautologia. Zatem o jeden z najpiękniejszych mitów w kulturze już dojrzałej, gdzie erotyzm nie jest seksem nastawionym tylko na prokreację. Pokolenia heteryków do tego dążyły (u Homera związki męsko-damskie są raczej hedonistyczno-utylitarne, a za taką idealną, ponadużytkową miłość można uznać tylko afekt między Achillesem a Patroklosem. Ale to była tylko krótkotrwała odrębność ówczesnej greckiej kultury). W średniowieczy wykształcił się topos miłości niemożliwej. Czyli na dłuższą metę niekonsumowalnej z powodu nieprzekraczalnych barier kulturowych między kochankami. Na początku tylko rodowych, potem klasowych, jeszcze potem rasowych. Całkiem współcześnie doszły jeszcze problemy rodzinne (podstawowe tabu) i LGBTowskie. Fabuły Tristana i Izoldy, Heloizy i Abelarda, Romea i Julii nie byłyby już teraz możliwe. Społeczność się już na tyle zdemokratyzowała. Na społeczną pełną akceptację miłości homoseksualnej trzeba będzie jeszcze poczekać. Miłość kazirodcza zapewne nigdy nie będzie zaakceptowana. Czyli zawsze kiedy nastąpi, pozostanie kulturowo niemożliwa.
Inna kwestia to pomieszanie dwóch różnych, ale zdefiniowanych przez psychologów stanów - zakochania (mylonego tu z miłością w ogóle) a miłością na co dzień, która choć nie bywa tak idealna, ale jak się ją ma, to całkiem fajnie jest się starzeć.
Sama historia w sobie jest dość płytka i przekolorowana. Zaczął się wątek o pewnych obawach co do relacji między chłopcami i nagle obojga rodziców zmarło... i już tu przedstawiana jest relacja dorosłych facetów. Tak samo wszelkie inne poboczne akcje... zaczynały się i nagle kończyły, bez żadnego echa. Dodatkowo koniec taki z d*py. Ogólnie słabe.
Piękny film.