“A potem tańczyliśmy” poruszy Was do głębi
Premierowo prezentowany był na Festiwalu w Cannes, gdzie po seansie otrzymał 15-minutową owację na stojąco. Stał się festiwalowym i frekwencyjnym hitem na całym świecie, w polskich kinach, pomimo obostrzeń związanych z pandemią, cieszył się tak dużą popularnością, że grany był nieprzerwanie od września. Od tego weekendu będzie go można zobaczyć na Outfilmie!
W świecie, w którym ważną rolę pełni tradycja, inność jest trudna do zaakceptowania. Ale gdy się pojawia, rozsadza sztywne granice i otwiera nowe możliwości.
Zakochany w tańcu Merab (Levan Gelbakhiani) od najmłodszych lat trenuje w Gruzińskim Balecie Narodowym. Jego jedynym marzeniem jest dostanie się do głównego składu, dzięki czemu będzie mógł wyruszyć w tournée i opuścić konserwatywną Gruzję. Kiedy jeden z głównych tancerzy zostaje zwolniony i rozpoczyna się rekrutacja na jego miejsce, ten cel wydaje się być na wyciągnięcie ręki.
W tym czasie do zespołu dołącza nowy tancerz, charyzmatyczny i utalentowany Irakli (Bachi Valishvili), który może stanąć Merabowi na drodze. Wspólne treningi sprawiają, że Irakli staje się nie tylko jego najgroźniejszym rywalem, ale też obiektem pożądania, które może na zawsze przekreślić jego karierę. Ta historia młodego tancerza to uniwersalna opowieść o pożądaniu, ambicji i wyzwoleniu.
Gdy gruzińskie kina ogłosiły premierowe pokazy nowego filmu Akina - Szweda gruzińskiego pochodzenia, który odważył się opowiedzieć pierwszą gejowską historię miłosną reżyserowaną w tym państwie - konserwatywne i religijne środowiska zapowiedziały protesty. Wielotysięczne demonstracje, które przeszły przez Batumi i Tibillisi nie powstrzymały widzów, którzy chcieli zobaczyć film, premiery odbyły się zgodnie z planem, a bilety były wyprzedane tuż po ogłoszeniu daty pokazów. Nietrudno wyobrazić sobie podobną sytuację w Polsce, w której homofobiczne nastroje społeczne są nieustannie podsycane przez konserwatywne media i polityków.
Pomimo jasno zaznaczonej problematyki tradycyjnego, homofobicznego społeczeństwa gruzińskiego, film nazywany jest listem miłosnym do Gruzji, która w obrazie Akina wciąga kolorami i dźwiękami. To właśnie ludowe tańce i stroje, polifoniczny śpiew a-capella, niesamowite ujęcia górskich pejzaży, gruzińskich dań: chleba, zup, pierogów, sceny wspólnego jedzenia i wznoszenia toastów każą nam zadać pytanie - czyja tak naprawdę jest tradycja i kto decyduje o tym, kogo z niej wykluczyć.
“A potem tańczyliśmy” porusza do głębi, to film, którego po prostu nie możecie przegapić!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Komentarze
Ten film to jest coś takiego, że absolutnie wymyka się jakimkolwiek porównaniom i ocenom. Jak "Cienie zapomnianych przodków" Joselianiego, zresztą też Gruzina. Absolutne, najabsolutniejsze arcydzieło! Nie śmiem jego wspaniałości kalać swoimi przaśnymi słowami. A na marginesie: i egzotyczna, i jednocześnie NASZA Gruzja ze wszystkimi sprzecznościami swoimi filmami na pewno jeszcze nieraz powali nas na kolana.
Obejrzałem po raz drugi, smakując detale. Odkrywałem takie, które za pierwszy razem umknęły mojej uwadze. Je pewien, że następnym razem coś znów rewelacyjnego się mi pojawi. Przaśna siermiężność homofobicznej tradycyjnej Gruzji, ale rozjaśniona przebłyskami NOWEGO (przyjaciółka bohatera, a nawet jego brat), ale nade wszystko taneczny manifest burzący szacowną, ale już strupieszałą tradycję. Zresztą dla tego tańca można ten film oglądać z zachwytem i bez kontekstu. Cudo na cudami!