Portret kobiety w ogniu

Przepiękny film! Wspaniała, wręcz rewelacyjna gra aktorek, wiele scen, mówiąc kolokwialnie "rozwaliło" mnie, ale ta z obrazem Heloizy, córką (prawdopodobnie) i książką ze widoczną stroną "28", wprowadziła mnie w jakiś taki stan optymizmu, chociaż przecież to nie tak powinno się skończyć. Jednakże, ostatnia scena w operze, Heloiza, która w jednej minucie pokazała wszystkie uczucia jakie darzyła Mariannę (bo tak tę scenę zrozumiałam) ... brak słów! I Marianna, widząca te Uczucia.

My dwie

Cudowny film, naprawdę brak słów. Prawdziwa dojrzała miłość, taka na dobre i złe i ta walka o tę Miłość.

Kolory zimy

Bardzo mi się podobał, nie był dramatycznie zakończony, raczej dał mi poczucie, że mogę te opowieść sama sobie jeszcze doprowadzać dalej. Czy aktorstwo słabe, jak ktoś wyżej napisał, nie sądzę, bardzo swobodne aktorstwo, tak jakbym patrzyła na życie tych osób z boku.