W jego oczach

bardzo pozytywny, prosty, troche dziecinny film, ale jak ktos juz zauwazyl, moze wlasnie takie proste filmy sa potrzebne, by nam uswiadamiac najprostrze rzeczy... bo do odwaznych swiat nalezy, prawda?

Listy od nieznajomego

nie mam nic przeciwko wolno rozwijajacym sie filmom, pod warunkiem, ze sie w koncu rozwina. ten sie ciagnie i ciagnie, a od 25 minuty wiadomo, kto jest nadawca listow. i to mial byc suspens? trzeba bylo od razu to powiedziec - przynajmniej zmieniloby to (czyt. ozywiloby) troche dynamike na planie.
z tym 'nostalgicznym powrotem do czasow, gdy ludzie pisali listy' to troche przesada, szczegolnie ze wciaz sie to robi, tylko medium sie zmienilo...

Płynące wieżowce

klisze. drewniane aktorstwo (tylko Marta N. sie obronila). przewidywalnosc. i te dluzyzny…. nie polecam nawet jako sybstytut liczenia baranow na dobranoc.