Hawaii
/
Hawaii
Hawaii
/
Hawaii
- Najnowszy film Marco Bergera, twórcy "Planu B", "Nieobecnego", czy "Wysokiego napięcia"
- Świetnie uchwycone zmysłowe napięcie między mężczyznami.
- W głównej roli Manuel Vignau (Bruno w "Planie B").
Dlaczego warto obejrzeć
Opis
Martin i Eugenio byli przyjaciółmi w dzieciństwie, ale potem stracili ze sobą kontakt. Teraz spotykają się ponownie. Martin szuka dorywczej pracy na lato i Eugenio zatrudnia go do pomocy przy remoncie domu. Ich nowa relacja wychodzi daleko poza ramy dawnej przyjaźni.
„Hawaii” to najnowszy film argentyńskiego reżysera Marco Bergera („Plan B”, „Nieobecny”, „Wysokie napięcie: mężczyźni”), który słynie z wyjątkowej umiejętności ukazywania na ekranie męskiego pożądania. Reżyser świadomie rezygnuje z wartkiej akcji na rzecz niespiesznego budowania atmosfery erotycznego napięcia. Fabuła "Hawaii" nie jest rozbudowana, Marco Berger stawia natomiast na długie ujęcia mężczyzn zarówno podglądanych z oddali, jak i przedstawianych w zbliżeniach. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że w filmie występuje Manuel Vignau, który wcześniej zagrał Bruna w „Planie B”.
Komentarze
Przyjemny delikatny film o skrytej miłości i przystojni aktorzy .Według mnie polecam
wow!
Podzielam zdanie kolegi "Rasputin",o tym ze film bardzo delikatny ,czy polecać? Nie jestem krytykiem byście polegali na mojej opinii ,moim zdaniem film dłużyzna i prawie niemy.
Czy naprawdę nie ma dobrych filmów LGB ,bo jak maja być takie filmy jak ten ,to ja się z tego wypisuje
toć to szok ! jakaś największa porażka filmowa LGBT
Bardzo, bardzo... dobre KINO!!!
o czym byl ten film ? Podobnych filmow widzialem juz kilka. Czy rezyserzy nie moga pojsc juz o krok dalej I nakrecic film o udanym, swiadowym i skomplikowanym zyciu w zwiazku???
bardzo mi się podobał. Osobiście polecam.
flaki z olejem .....i tyle mało akcji mało seksu mało ludzi przez cały film filmie chyba sa pokazane 3 osoby .........deny klapa ...
To kolejny film gejowski, który łudzi przez 2 godziny, nudny momentami jak diabli, mami obrazkami podniecających i właściwie promieniejących żądzą chłopaków... Oglądanie tego to rodzaj psychicznego onanizmu. JAk kto ma dobry komputer i może "popychać" ten film,żeby go skrócić do jakiś pół godziny to jeszcze... Irek K
Każdy film Marco Bergera warty jest wielokrotnego oglądania. Dotyczy to również "Hawaii".
FAJNIE SIE OGLADA
Film ciągnie się strasznie gdy jesteśmy przekonani że dojdzie do zbliżenia aktorów to jesteśmy w totalnym błędzie gdy emocje sięgają zenitu jesteśmy od razu sprowadzani na ziemię no i banalne zakończenie pocałunek i koniec jak dla mnie średnio oczekiwałem więcej a Wy obejrzyjcie i sami oceńcie.
Po „Planie B” chciałem chyba trochę więcej. Było dużo ze znanego klimatu: wolna, wręcz leniwa jak letnie, niedzielne popołudnie akcja, długie ujęcia, dużo ciszy przerywanej tylko delikatnymi odgłosami natury, szumem wiatru i śpiewem ptaków, oszczędna, klasyczna muzyka. Bo to są wakacje, ale nie w kurorcie z drinkami z kolorowymi parasolkami, ale w starym domu wujostwa, gdzieś w małym miasteczku pod Buenos Aires i nie polegają one na nic nie robieniu i nudzeniu się. I dobrze nawet to się ogląda, ale… są momenty, że to nie klei się. Wzajemne chłopaków podglądanie, obserwowanie, poklepywanie, prowokowanie najdrobniejszego choć dotyku, niby przypadkowego, na trzeźwo i po większej ilości wina są jakieś nieporadne, że to wręcz czasami wygląda na drewniane aktorstwo i nieporadność reżysera.
I zakończenie, które można różnie interpretować - z happy endem, ale czy to na jawie czy tylko w marzeniach?
Z sentymentu do „Planu B” nie odejmę gwiazdki i będę czekał na następny film.
to by było ok. pomysł w miarę ciekawy to narastające napięcie i zimny kubeł gdy wydaje się że coś już będzie jest dużym plusem filmu...to napięcie między aktorami jest odczuwalne dla widza....jak dla mnie mogliby wyciąć trochę scen które nic nie wnoszą gdy panowie sobie siedzą i się gapią przed siebie...bo gdyby na siebie to jeszcze bym zrozumiał :) generalnie wynudziłem się.
Wyjątkowy gniot. Dominują zupełnie zbyteczne dłużyzny, ale sporo też w nim niespójności. Całość stylizowana na artystyczne kino, którym nie jest. Wielka szkoda, bo Plan B wyjątkowo mi się podobał i liczyłem na to, że ten film choć kilka atutów tamtego będzie mieć. Nadzieje to były jednak płonne. Stracony czas. Film zdecydowanie dla osób cierpiących na bezsenność - trudno przy nim nie zasnąć.
straszna dłużyzna... nie polecam...
Subtelne, bardzo delikatne malowanie emocji, uczuć, z ogromnym wyczuciem, szacunkiem dla tego, co może odczuwać każdy człowiek, na swój zupełnie przecież odrębny sposób. To nie błyskotliwe kino akcji, bo nie o to tu chodzi. Bardzo dla mnie cenna chwila refleksji nad sobą, nad swoimi wyborami życiowymi, nad podejmowanymi decyzjami. Gorąco polecam tym, którzy lubią, chcą i mogą uczyć się czytać emocje ludzi.
Wracam do nich co jakiś czas dla atmosfery, pogody, napięcia i przeżywam je za każdym razem równie intensywnie. Piękne, magiczne wręcz kino. Znakomite, subtelne aktorstwo oparte na mimice i mowie ciała. Nastrój spokoju a emocje porywające. Normalni chłopcy w najlepszym tego słowa znaczeniu. Za wyjątkiem "złych" skłonności oczywiście ! ;-) Polecam zdecydowanie.
Nieumiejętność przezwyciężenia różnicy społecznej jest w tym romansie tematem głównym ale podanym w niezwykle delikatny sposób - tak delikatny, że spać się chce.
Stopniowanie napięcia to jest to co lubię w filmie...
Ale tu jest to trochę przesadzone. Tylko gra aktorska i świetna muzyka bronią tego filmu.
Też robiłem takie polowania, film niejako o mnie. ;)
amatorom szybkich numerków po kiblach stanowczo odradzam
eej no dłużyzna straszna nic nie ma w tym filmie porywającego
Piękny,nastrojowy film o budzącej się wzajemnej fascynacji.To historia uczucia, które przyrównam do małej roślinki co stawała się potężnym drzewem. Wzrastając ku niebu, stawiała opór wichrom i dawała schronienie ptakom, osłaniała przed skwarem czy deszczem utrudzonego wędrowca. Poruszane wiatrem jej liski szepczą: Śmiało spoglądaj w górę, sięgaj myślą poza granice widzialnego świata i wznoś się wyżej...zawsze wyżej, idź po szczęście ! Ja polecam ten film 5/5
film hipnotyzujący jak brazylijska telenowela, przez około pół godziny obserwujemy, jak bohater przechadza się ulicami wymarłego miasteczka, myje morele , a w tle dla większego efektu przejeżdża samochód. Ale zaraz potem napięcie rośnie, a akcja gna z szybkością lawiny. Bohater przymierza zielone kąpielówki, a później z drugim bohaterem leżakują przy basenie. W międzyczasie nakłada okulary i to jest chyba kulminacja, czyli punkt zwrotny. Wracają do leżakowania , patrzą w martwy punkt, jeden z bohaterów ziewa. Minęło około 40 minut tej porywającej produkcji.
Napięcie między tymi facetami spowodował u mnie taki śluzotok z huja, jak nigdy. Marco umiejętnie stopniuje te męskie zaloty.
Bardzo mi się podobał
Obejrzałem do końca ale to porażka jedna wielka. Niestety ale nie polecam.
Ja ten film uwielbiam. Nie tak dobry jak plan b ale i tak świetny.
Branżowe kino argentyńskie rządzi od lat. Nieprzegadane, wysmakowane długie ujęcia, powolne budowanie emocji i relacji widza z bohaterami zachwycają swoistym naturalizmem i intymnością. "Hawaii" jest tego najlepszym przykładem i dowodem, że nie trzeba epatować golizną i seksem aby nakręcić dobry film. Tutaj sceny dosłownego seksu popsułyby historię, która przecież do łatwych ie należy. Różnice dzielące obu bohaterów są ogromne. Ale miłość nie wybiera i daje im szansę. Nawet mimo brutalnie szczerej sceny rozmowy Eugenia z bratem. Film hipnotyzuje nastrojem i podskórną tęsknotą za bliskością i przywiązaniem. Kamera bardziej podgląda niż pokazuje bohaterów podczas ich podróży emocjonalnej, pytając nas "jak to się skończy". Ja wolę myśleć optymistycznie i jako skończony romantyk wierzę, że im się udało.
Fantastyczne kino. Tak jak "Blondyn", "Esteros", "Bromance" czy "Skala szarości".
Więcej prosimy:)
KIno wielkiej klasy. Niepowtarzalne. Podobne oglada sie tylko pare razy w zyciu. Dziekuje.
PIĘKNY FILM
CUDOWNIE spokojny film, jego oglądanie to prawdziwa przyjemność! Fajnie, że się jednak odnaleźli i dali sobie szansę. Można się uśmiechać i cieszyć się razem z nimi!!!
dziś obejrzałem kolejny film , który nie kończy się stosem , rozstrzelaniem , poderżnięciem gardła i generalnie śmiercią męczeńską gejów ( niepotrzebne skreślić) pogodny letni film z ciepłym fajnym zakończeniem
Taki sentymentalno-melancholijny.Niewygadany.W końcu na końcu coś zakiełkowało.
Lubię czytać zabawne komentarze,jak wyżej.
Wolno się snujące uczucie. Znam to tylko z tradycyjnych, czyli heteroseksualnych przekazów kulturowych. Z doświadczeń własnych, tudzież zasłyszanych - nie. Niemniej jednak robi wrażenie. Bo ciągle jesteśmy pod presją tradycji. I nie jest to najgorsza presja.
Niesamowita gra ciszą i milczeniem! Tak samo jak w terapii psychoanalitycznej milczenie analityka gra kluczową rolę dla powodzenia samej psychoanalizy.
Jeszcze raz ja, bo oglądam po raz kolejny, bardziej smakując owe cisze i milczenia, o których pisał przedmówca. Oraz spojrzenia krótkie i dłuższe, ale naładowanie napięciem, i to się wzmagającym. Erotyk (choć skądinąd melodramat bądź komedia romantyczna) dla koneserów, bo bez dosadności. Aluzje, fleszowe ujęcia, więcej niż umiarkowana mimika aktorów, spokojna, ale ekscytująca muzyka, i to ciągłe zawieszenie pomiędzy marzeniem a realem.
Słowem mistrz Berger.
dużo obrazów, romantyczny, mało akcji, sympatyczny, czasem dłuży się
Film jest wspaniały. Wizyta brata jedynie coś dopowiada w kwestii seksualności Martina. Cudownie się ogląda, te niedopowiedzenia, chodzenie wokół siebie, a przede wszystkim - te wszystko mówiące spojrzenia, na co były zwrócone. Artystycznie - arcydzieło!
Arcydzieło, to może nie, ale naprawdę warto obejrzeć !
bardzo dobry film
Oglądałem kilka razy. Wysmakowane , dobre kino.
Nudny strasznie
Bardzo ładne. To ciągle duży problem osób LGBT, którego nie mają heterycy - czy osoba, która mi się podoba, jest branżowa?
Ci, którzy oczekują odważnych scen - jak czytam powyżej w komentarzach - mają przecież internety pełne filmów bezkostiumowych ;-)