Historio, gdzie jesteś?!
Osobnych filmów doczekali się artyści, działacze, organizacje, ale i zwykli ludzie spod znaku LGBTQ. Na OutFilmie od jakiegoś czasu zobaczyć możecie dokument Ringa Rosenera i Markusa Steina „Wśród towarzyszy: geje w NRD” (był prezentowany na Berlinale w 2012 roku). Niedługo po nim powstał kolejny film na podobny temat, tym razem ograniczający się do Berlina Wschodniego („Out in East Berlin”).
Jeszcze nawet większą pasją kronikarską wykazują się Amerykanie – ruchy emancypacyjne zostały przez nich udokumentowane z każdej niemal strony, czego efekty także bywają na berlińskim festiwalu prezentowane. W tym roku dołączyli Szwajcarzy (nagrodę Teddy otrzymał „Der Kreis” osadzony w Zurichu lat 50. i 60. ubiegłego wieku, niedługo obejrzymy go w Polsce) oraz Włosi. Słynny Gianni Amelio nakręcił dokument „Felice chi e diverso” („Szczęśliwy, kto jest inny”), którego bohaterami są nie najmłodsi już panowie z różnych części Półwyspu Apenińskiego. Rozmowę z reżyserem przeprowadzoną specjalnie dla OutFilmu znajdziecie wkrótce na naszej stronie.
Zazdrość mnie więc skręca, a serce me krwawi. Dlaczego w Polsce nie jest możliwe zrobienie filmu o „innej” historii? Lub choćby stworzenie książki zawierającej relacje ludzi, którzy ze względu na swą orientację seksualną, nie mieścili się w „zdrowym członie społeczeństwa”? Gdy kilka miesięcy temu ogłosiłem w „Replice” chęć zebrania takich wspomnień i zaapelowałem o ich nadsyłanie, dostałem jedną (dosłownie: jedną!) odpowiedź i to dotyczącą zdarzeń, które rozegrały się już w XXI wieku. A przecież czas leci, nikt z nas nie robi się młodszy, wszyscy umrzemy itd. itp. Za chwilę nie będzie z kim rozmawiać, dzieje „odmieńców” np. w epoce PRL-u pozostaną białą kartą, odejdą w całkowite zapomnienie.
Owszem, są jakieś drobne, rozproszone wątki na kartach wydanych niedawno dzienników Iwaszkiewicza, Mycielskiego czy Białoszewskiego, którzy jednak i w prywatnych zapiskach zachowywali często tę niesławną polską dyskrecję. Są także zbeletryzowane opowieści ciot parkowych. Brakuje natomiast środka. Homoseksualizm z tej perspektywy jawi się wciąż jako eksces. Domena bohemy i/lub marginesu. Cała reszta nadal milczy zawstydzona.
Czy naprawdę nie czujecie, nie czujemy potrzeby zostawienia po sobie śladu? Śladu naszych zmagań, miłości, naszego strachu, naszych namiętności, naszego piękna, naszej brzydoty? Owszem, dzieje ruchu LGBT na ziemiach polskich nie są tak bogate jak te niemieckie czy amerykańskie. Ale przecież ludzie o innej orientacji seksualnej żyli tutaj zawsze, w każdej epoce. Kochali, nienawidzili, pożądali, mieli jakieś relacje z rodziną, z otoczeniem, z Kościołem, z władzą… Trud opisania historii seksualnych odmienności w czasach „komuny” podjął Krzysztof Tomasik, chociażby w „Gejerelu”. Ale i on opiera się głównie na fantomach wyśledzonych w prasie i w książkach. Interesuje go raczej stosunek mediów i społeczeństwa do homoseksualizmu niż sami homoseksualiści. Wciąż więc brakuje bohaterów, ludzi z krwi i kości, którzy daliby świadectwo swojego życia.
Podczas oglądania na OutFilmie wspomnianego, bardzo ciekawego dokumentu „Wśród towarzyszy: geje w NRD” warto może uświadomić sobie dwie sprawy. Po pierwsze, że to wszystko rozegrało się tak niedaleko nas, tuż za zachodnią granicą Polski. Po drugie – że także i my moglibyśmy być bohaterami podobnego dokumentu, że i my powinniśmy opowiedzieć swoje historie z pożytkiem dla przyszłych pokoleń, które dzięki temu nie będą się czuły osamotnione w swym odmiennym istnieniu. Będą miały poczucie tradycji, ciągłości, osadzenia w świecie i w społeczeństwie.
Gdybyście chcieli podzielić się swoimi opowieściami, służę mą pisarską pomocą. Mój mejl - bartoch5@interia.pl
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze