Błogosławieni /
La Santa Piccola

Kłopot z odtwarzaniem

Sprawdź połączenie z internetem i spróbuj ponownie.

Zobacz wskazówki i pomoc

Zainstaluj Adobe Flash

Twoja przeglądarka wymaga zainstalowania darmowej wtyczki Adobe Flash.

Kliknij aby pobrać

Zobacz także wskazówki i pomoc
aby przejrzeć listę zalecanych przeglądarek dla Twojego systemu.

Błogosławieni /
La Santa Piccola

Ocena: 3.6 / 5 (151 głosów)

    Dlaczego warto obejrzeć

  •   o miłości chłopaka do najlepszego przyjaciela
  •   ciekawy i nietypowy wątek religijny
  •   włoskie kino

Opis

Mario i Lino są przyjaciółmi od dziecka i każdą wolną chwilę spędzają razem na snuciu się po słonecznym Neapolu.  I tylko Mario wie, że potajemnie kocha się w swoim przyjacielu. Wszystko zmienia się, kiedy młodsza siostra  Lino zaczyna czynić cuda.

Życie obu chłopaków przewraca się do góry nogami. Możliwym staje się to, co dotąd było nie do wyobrażenia: otwierają się drzwi do nowego, lepszego świata. Nie ma jednak pewności, że ich relacja przetrwa tę rewolucję.

Obrazki

Komentarze

Historia , a właściwie historie z polskiego podwórka: wiara i cuda oraz dwóch facetów i miłość, niekoniecznie platoniczna.
Ciekawe.

Naprawdę niezły film! Dobrze grany, z dobrym scenariuszem i dobrymi pomysłami reżysera. Robota operatora wręcz fenomenalna! I Neapol piękny, choć ubogi... Bardzo mądry film - a autorzy ewidentnie zafascynowani są kinem Piera Paolo Passoliniego i biorą z niego to, co najlepsze!

Nareszcie, po kilkumiesięcznym katowaniu krótkim metrażem i dokumentami sprzed 5-7 lat pojawiła się fabuła.
Znakomicie pokazany ludowy włoski katolicyzm , a w tle drama niespełnienia. Dobre zdjęcia Neapolu, aczkolwiek stereotypowe. Wart obejrzenia w sierpniowe upały
PS. Ciekawe, czy admin raczy zauważyć, iż już po 1. dniu jest ponad 20 głosów - w relacji do 2-3 tak forsowanych ( i to po 2-3 TYGODNIACH) ww. dokumentów ?!

dobry film ciekawe…

dobry film
ciekawe polaczenie i właściwe naturalne
miłość i wiara
polecam

Rzecz się dzieje w Neapolu. Mieście równie grzesznym co świętym. Mario i Linu żyją w przyjacielskiej komunie, grają razem w piłkę nożną. Do czasu gdy .... Młodsza siostra Linu - Annaluce zaczyna przejawiać "cudowne moce" . Na początek wskrzesza świeżo zabitego gołębia, a potem .... własną matkę. Widzi to wielu sąsiadów i .... zaczyna się kult Małej świętej. Biedna dotąd Rodzina wzbogaca się niepomiernie. Sielankę biednej ale zgodnej rodzinki zastępuje tani religijny blichtr wokół świeżo wykreowanej świętości małej Annaluce. I właściwie prawie wszystko staje na głowie. Ale i tak warto obejrzeć. Polecam zwłaszcza osobom którym, tak jak mnie, ulewa się aż na widok naszego swojskiego przaśnego i bardzo prostacko-plebejskiego katolicyzmu, od którego zalatuje krowim łajnem i świńskim nawozem. Film idealnie pokazuje , z całkiem nietypowej i unikatowej perspektywy, dwa światy. Świat zapatrzonych w siebie w swojej przyjaźni dwóch głównych tytułowych bohaterów, których przyjaźń o mocno homoerotycznym zabarwieniu popycha ich do realizowania się w hedonistycznych wyprawach po nocnych klubach. I mimo asymetryczności Relacji, raczej biseksualnego Linu do wybitnie homoseksualnego Mario, który skrywa nieco swe uczucia do Linu, jest to relacja stała, którą na próbę wystawi dopiero religijna wrzawa narastająca wokół Małej Annaluce siostrze Linu "podwórkowej cudotwórczyni". A wszystko przez pareidolię czyli upatrywanie wydumanej mniej lub bardziej świętości w rzeczach, zachowaniach i kształtach otaczającej nas codziennej rzeczywistości. Czy przyjacielsko-homoerotyczny związek pary głównych Bohaterów przetrwa napór religijnego wzmożenia? I czy rzeczywiście wszyscy są tacy na jakich wyglądali nam na początku ? Obejrzyjcie sami. Dla mnie ten film równie dobrze mógłby i powinien się nazywać "Annaluce - Jak moja siostra została świętą. Narodziny świętości. Jak powstają miejskie legendy o współczesnych świętych?"

Bardzo przyjemny, na szczęście bez tragedii wielkich, jedynie, albo i aż zranione serce....

Beznadziejny ,głupi i nudny film. Jeśli już warto coś obejrzeć to raczej polecałbym film Słoń. I dlaczego nie u was filmów gejowskich z pozytywnym zakończeniem a zamiast tego pokazujecie przeważnie dramaty. Czy naprawdę nie można pokazać filmu ze szczęśliwym zakończeniem? Ile razy można oglądać te same historie w różnych filmach?