Saint Laurent /
Saint Laurent

Strona archiwalna
Ten film nie jest już dostępny z powodu zakończenia licencji.

Saint Laurent /
Saint Laurent

Ocena: 3.5 / 5 (28 głosów)

    Dlaczego warto obejrzeć

  •   Film nominowany do Złotej Palmy w Cannes.
  •   Ogromny rozmach produkcji.
  •   Znakomite kreacje aktorskie.

Opis

Wystawna biografia legendarnego projektanta mody Yves Saint Laurenta. W roli tytułowej wystąpił Gaspard Ulliel, znany zarówno z ról romantycznych kochanków ("Bardzo długie zaręczyny"), jak i psychopatycznych morderców ("Hannibal. Po drugiej stronie maski"). Aktorowi partnerują - znany z "Marzycieli" Louis Garrel jako Jacques de Bascher, natchnienie i współpracownik wielkiego projektanta oraz Léa Seydoux, gwiazda allenowskiego "O północy w Paryżu" i nagrodzonego w ubiegłym roku Złotą Palmą w Cannes "Życia Adeli - Rozdział 1 i 2".

Akcja filmu Bertranda Bonello koncentruje się na 10 latach z bogatej biografii Francuza, obejmując okres od 1965 do 1976 roku. To czas jego największych sukcesów w karierze, a jednocześnie czas największych porażek w życiu osobistym.

 

Obrazki

Komentarze

Średni fillm trochę jakby

Średni film trochę jakby reżyser skopiował wcześniejszy film o YSL a ten z stary YSL to chyba z 2000 roku są fragmenty filmu nie tylko z1976 -1988 daje 3

Zdecydowanie

bardziej warto obejrzeć Yves Saint Laurent w reżyserii J. Lesperta. Po tym filmie spodziewałem się czegoś lepszego, a jest dużo gorszy od wcześniejszego, choć i tamten arcydziełem, nawet jak na film biograficzny, nie był. Postacie są dość papierowe, pewne wątki zostały rozpoczęte, a potem porzucone. Nie najlepsze aktorstwo, słaba reżyseria i scenariusz pełen mielizn. Raczej nie na wieczór, bo można przysnąć z nudów, a jeśli nawet poświęcimy swój czas na zdecydowanie przydługi film, to o życiu głównego bohatera dowiemy się niewiele. Jest kilka fajnych ujęć, pomysłów, ale to zdecydowanie za mało na dobry film. Szkoda :(

Soundtrack lepszy niż obraz

Ścieżka dźwiękowa jest świetna, ale w przypadku filmu o projektancie mody to nie jest komplement, oczywiście. Jest to film za długi, a jego "piękno" wizulane - nudne. Sam film, jak i YSL tak ukazany, wieją nudą: brak tu jakichkolwiek wyzwań zyciowych, trudności, niby YSL się męczy raz, bo ma za mało natchnienia, niby przeżywa romans na boku, a jednak wszystko constans, constans. Ani nie widać walki o rozwój kariery (aby każda kolejna kolekcja była czy lepsza, czy inna), ani w jakiejikolwiek innej kwestii. Jest to irytująca pustką wizja życia bogatej burżuazji imitującej niegdysiejszą arystokrację (jak z Prousta). Oderwana od szerszego obrazu życia, co raz zauważa matka YSL. I takie też w zasadzie są wedlug mnie projekty YSL. POPRAWNE. Nigdy nie należał do moich ulubionych projektantów. W 1/3 filmu zacząłem się zastanawiać, których projektantów "klasyków" cenię najbardziej - a w każdym razie bardziej - i zaraz pomyślałem o Alexandrze McQueenie, Jean-Paulu Gautierze, Thierrym Muglerze czy Vivienne Westwood. Po jakiejś godzinie mamy scenę, gdy wieloletnia współpracowniczka YSL opowiada mu o nowym projekcie Gaultiera (słynny biustonosz, który potem nosiła Madonna) z odrazą, że YSL był Proustem, a dzisiejsi projektanci wzorują się na komiksie. Oto cały problem. YSL chciał elegancji, a tę rozumiał jako umiar i brak przesady. To są właśnie ideały bogatej burżuazji... Nic dziwnego, że YSL tak się męczył w swoim życiu. Męka tej nudy udziela się oglądającemu...

Zobacz także