Nazywam się Karla Rae James. Mam 63 lata i dopiero po pięćdziesiątce zaczęłam tranzycję. Nie czuję nienawiści do tych części mnie, które pozostały fizycznie męskie. Ale rozpoczęcie tej drogi dało mi niesamowite uczucie spokoju, ulgi. Nowy sens i cel w życiu – tak mówi o sobie bohaterka filmu „Bittersweet Becoming”. Wyrazista i urzekająca, choć należąca jednocześnie do trzech grup wykluczanych na różne sposoby: kobiet, osób wyłamujących się z normatywnych ram płci i wkraczających w wiek powszechnie uznawany za senioralny. Po latach spędzonych na ciężkiej pracy na statkach i długich miesiącach opieki nad chorą matką, po uzyskaniu jej błogosławieństwa odnośnie tranzycji, Karla jest gotowa rozpocząć proces fizycznej przemiany na własnych warunkach. Reżyserka Polina Teif dokumentowała jego przebieg, choć na przestrzeni kilku lat zmieniło się to, jak bohaterka definiuje udaną, satysfakcjonującą tranzycję.