Na południe
/
Plein sud
Na południe
/
Plein sud
- Najnowszy film jednego z najważniejszych twórców kina LGBT.
- Wspaniałe sceny zrealizowane na południu Francji.
- Głębokie postacie i skomplikowane relacje.
Dlaczego warto obejrzeć
Opis
Najnowszy film Sebastiena Lifshitza, twórcy niezapomnianego „Prawie nic” i laureata nagrody Teddy za film „Wild Side”.
Mathieu jest młody, ma wielkie oczy i rozczochrane loki. Jedzie z siostrą na wakacje na południe Francji. Kiedy łapie stopa, zatrzymuje się zabójczo przystojny facet, Sam. Mathieu szybko traci dla niego głowę. To mogłaby być historia jak z bajki, tylko że Sam ma niepozałatwiane pewne sprawy. Wiezie ze sobą pistolet, który już raz wystrzelił. Czy wystrzeli ponownie?
Sebastien Lifshitz jest filmowym malarzem emocji. Jak sam mówi: „moja praca koncentruje się głównie na idei portretu, czyli na próbie przedstawienia wewnętrznego krajobrazu bohatera, jego wewnętrznej przestrzeni.” Interesują go przede wszystkim nieoczywiste relacje rodzinne i miłosne. Kiedy łączy to z zachwytem dla męskiego ciała, powstają niezapomniane filmy.
Komentarze
Oj, dobrze mi się oglądało - jednym tchem. Klimatyczny film drogi. Miałem lato w środku zimy: wiatr we włosach, leżenie w trawie, ogromne fale i szum oceanu, pomarańczowy kolor leniwego zachodzącego słońca, spanie na plaży, trochę wakacyjnej nagości. Mógłbym sobie zrobić z tego filmu swoją autorską wersję, przemontowując go i zostawiając powyższe sceny do puszczania w celach terapeutycznych.
W pewnym momentu zacząłem zastanawiać się do czego zmierza ta opowieść. W samochodzie jest facet z coraz bardziej popapranym dzieciństwem, irytująca małolata, jej brat gej i na doczepkę przypadkowo poznany koleś. "Wątku" jest jak na lekarstwo i film mógłby być puszczony w jedynce po wiadomościach. Szkoda bo już myślałem, że będzie z tego wielka, szaleńcza miłość i będzie to moja dobra wróżba na nowy rok :)
Nie można stworzyć dobrego filmu z samych ulotnych klimatów, półsennych impresji, pourywanych niby dialogów o niczym. Taka filmowa "poezja" nie spleciona konkretną fabułą nie ma większego sensu, chyba tylko dla pasjonatów tego rodzaju "artystycznych" zabiegów. Mi się takie coś nie podoba, chociaż lubię w kinie poezję, ale nie samą, bez fabuły.
...tylko we Francji ;o)
Żartowałem, ale ujęte okiem z tamtych stron.
Może się podobać lub nie, tak wiele ułożylibyśmy innych możliwych rozwinięć i zakończeń.
Fajnie byłoby zobaczyć, jak obie pary żyją długo i szczęśliwie.
Więcej pikanterii dałby układ Mathieu i siostra geja, po wcześniejszej "konsumpcji" braciszka.
A dlaczego by nie tak wszyscy razem?
Tymczasem pojawia się historia człowieka realizującego pewne wyzwanie, kuszonego pociągnięciem za spust, by zaspokoić ból i stratę. Po drodze spotyka go przygoda ukazująca jego zagubienie. Nie ma w nim uczucia, bo żal i złość przykrywa wszystko. Można w nim się zakochać, a w nim i tak brak emocji (poza seksualnym wyżyciem na piaszczystej plaży).
Jest jednak dobrym człowiekiem, bo dlaczego by lgnął do ludzi szczerych, emocjonalnych, wolnych ...
Gdy skacze nagi ostatni raz, pozwalając rzecze spłukać swoje troski, marzy mi się by podać mu ręcznik na brzegu i zacząć nową historię wraz z nim ;oP
polecam :]
Typowo francuskie kino. Ten film jest bez początku i bez końca, jak fragment wyrwany z kontekstu. Wiele wątków jest bez sensu, jak na przykład ciąża jednej z bohaterek, która ma się nijak do głównej fabuły, zlepek opowieści, wielu rzeczy widz musi sam się domyślić, nie mówiąc już o zakończeniu filmu, które jest niejednoznaczne, a tym samym ten film nie ma rzeczywistego końca. Scenarzysta chciał żeby ten film był wyjątkowy, bo przecież po coś wymyślono tę fabułę, a w sumie wyszło nijak. Jeżeli chodzi o wątek gejowski, to z trudem można go zauważyć. Ten film nadaje się najlepiej do wieczornego pasma TVP2, czy TVP Kultura. Nic by się nie stało, gdybym tego "dzieła" nie zobaczył, strata czasu.
Film jest po prostu słaby. Może w dwóch, góra trzech miejscach pojawia się jakiś klimat, ale to stanowczo za mało. Nie polecam.
Nudna podróż bez celu. Na plus są ładne chłopaki na tle plaży.
film przebrnąłem do końca głównie z powodów estetycznych… ładne widoki, ładne chłopaki, nieźle nakręcony… ale fabuła rozczarowuje… i pozostawia duży niedosyt
To właśnie dobre kino dla tych, którzy chcą wejść w jakąś sytuację, troszkę ją rozpoznać i odejść. Ten film to towarzyszenie w drodze. Nie zgodzę się z tym ze to zlepek bezsensownych wątków. Takie jest to kino. Na pewno "Presque rien" było pełniejsze, bogatsze ale też równie niedopowiedziane. Trzeba lubić tę konwencję by być zadowolonym. Mi się podoba!
A mnie ten film poruszył. Dotyka ważnych i trudnych tematów, ale nie podaje ich na tacy. Mnóstwo niedopowiedzeń pobudza wyobraźnię, ożywia zmysły i angażuje widza w film. Wątki, według mnie powiązane, oplatające się wokół siebie tworzą słodko-gorzką historię o tym jak wybory nasze lub cudze wpływają na nasze życie i zmieniają je na zawsze.
beznadzieja
... jak słoik. Dla mnie film z samych klimatów, klimacików, nastrojów, niedopowiedzeń, postaci pojawiających się bez większego sensu i równie bezsensownie znikających jest trudny do przyjęcia. Sporo dłużyzn nie wnoszących nic specjalnego. Za to całkiem fajna muzyka.